Klatki(Można pisać tylko za zgodą admina)

Martyna

Nie poruszałam się, za to w myślach: "Gdzie tamten człoweik? Nie mogę tak długo udawać nieżywej. Już nie wstrzymam dłużej oddechu"(XD)
Nagle człwoeik wrócił
-Szef już wie, otwieraj klatkę i bierzemy ją stąd - powiedzial do drugiego, na mym pysku pojawił się mały, złośliwy uśmieszek, na szczęście ludzie tego nie dostrzegli. Człowiek wyjął z kieszeni jakiś klucz, podszedł do mojej klatki, obok której, na ścianie znajdowało się coś co przypominało wbudowany zamek, włozył do niego klucz, wstukał coś na maleńkiej klawiaturze i moja klatka zaczęła powoli otwierać się. Gdy się otworzyła człowiek zajrzał do klatki, jego oczom ukazały się wyszczerzone kły, człowiek odskoczył przerażony,a ja za nim, wylądowałam łapami na jego piersi i przygniotłam do do ziemi, bez zastanowienia zacisnęłam kły na jego gardle i szarpnęłam przerywając tętnicę. Drugi przerażony człowiek nie zdążył sięgnąć po broń, a w jego gardle były już zatopione moje kły... Podniosłam zakrwawiony pysk do góry, spojrzałam na Papa i Hoshi i wyszczerzyłam brudne od krwi kły w szerokim uśmiechu[/i]

Hoshi

-Martyna..-zawołalam radośnie
Podniosłam się ale od razu upadłam bo nogi odmówiły mi posłuszeństwa
-..jak dobrze że nic ci nie jest..-dodałam

Pap

Uśmiechnąłem się tylko. W moich oczach znów zapaliło się życie.

Po chwili.
- No otwórz. Kod 3648. - powiedziałem patrząc na klucz spoczywający na otwartej dłoni martwego.

Hoshi

Spojrzałam w strone klatki Papa
-Jesteś niesamowity..-powiedziałam

Pap

- ... - spojzałem na ścianę dzielacą mnie od Hoshi
"Ja niesamowity?" pomyslałem zmieszany

Hoshi

-..chodzi mi o to że udało ci się zobaczyć i zapamiętać kod..-dodałam po chwili
-.i jeszcze..-zaczełam ale nie dokończyłam bo zemdlałam

Martyna

-Hoshi! - krzyknęłam
Zmieniłam się dziewczynę i szybko wzięłam klucze, podeszłam do klatki Hoshi i wstukałam kod, klatka otworzyła się, potem szybko podeszłam do klatki Papa i zrobiłam to samo, był wolny
-Musimy stąd szybko zwiewać, pomóż mi zabrać Hoshi - powiedziałam do Papa

Pap

Zmieniłem się w człowieka i zabrałem nieprzytomna wilczycę na ręce.
- Chodźmy. - spojrzałem na Martynę

Martyna

Skinęłam tylko głową, rozejrzałam się
-Taaa...Tylko którędy? - spytałam zdezorientowana

Pap

- Tam skad przyszedł ten drugi? zapytałem
- Tam muszą byc biura sko... - przerwałem czując że Hoshi nie oddycha

Położyłem ją szybko na ziemii.
- Nie oddycha. - powiedziałem zdenerwowany

Hoshi

Nie poruszałam się a po chwili przestałam oddychać.

Pap

Zacząłem masarz klatki piersiowej. położyłem ręce na mstku i zacząłem uciskać wykorzystując cięzar własnego ciała.
- Mart pomóż! - krzyknałem

Martyna

Podbiegłam do nich i kucnęłam nad Hoshi
-Co...co mam zrobić? - spytałam zdezorientowana i zdenerwowana

Pap

- Odchyl głowę do tyłu i rozszeż usta, następnie wpompuj trochę powietrza. - powiedziałem spokojnie i przestałem uciskać

Martyna

Wzięłam głęboki oddech starając się uspokoić i zrobiłam to co powiedział Pap